Przejdź do głównej zawartości

Czy nasze dobre dzieła dają nam prawo do postrzegania siebie jako dobrego człowieka?


"Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić."

- Ewangelia św. Jana 15, 5

Przy dostrzeżeniu u siebie jakichkolwiek dobrych cech, jak pokora, pracowitość, gotowość do poświęcenia itd., możemy spotkać się z dwiema skrajnymi postawami, z których każda jest błędna i osadza nasz umysł w fałszywym sposobie postrzegania rzeczywistości. 
Pierwszą postawą jest zachwyt nad własną prawością. Wówczas człowiek przypisuje zasługę w dobrych dziełach samemu sobie. Uważa, że źródłem dobrych dzieł jest on sam i jego siły. Postawa ta stawia na piedestale nas samych, powodując jednocześnie wpadnięcie w grzech pychy.

Drugą postawą jest traumatyczna ucieczka od spostrzeżenia w sobie jakiegoś dobra. 
Wówczas osoba tak bardzo obawia się wpadnięcia w grzech pychy, że przed samym sobą stara się zanegować własne dobre dzieła, by dostrzegać wyłącznie swoją grzeszność. 

Obie postawy opierają się na iluzji. Nie da się bowiem zanegować naszych dobrych dzieł, ani, znając swoją grzeszność, nie da się przypisać sobie doskonałej sprawiedliwości, która byłaby ich źródłem. 
Jak zatem należy podejść do sprawy? 

Święci nauczali, że jeśli widzimy w sobie jakieś dobre cechy, musimy zawsze (ZAWSZE!) pamiętać, że nie są one naszą własną zasługą. Oczywiście, zgodnie z katolicką doktryną nasze dobre dzieła stanowią rodzaj "zasług" na życie wieczne, zbliżających nas do zbawienia. Mimo tego, że terminologii związanej z katolicką nauką o zbawieniu, występuje pojęcie "zasługiwania" na życie wieczne, to nie wolno nigdy zapominać o fundamentalnej prawdzie, że wszelkie nasze dobre działania, czy też nawet same wewnętrzne dobre poruszenia woli, zawsze mają swoje źródło w Bogu. 
Zgodnie z nauką Kościoła bowiem, jedynym źródłem wszelkiego dobra jest Bóg. Dobro, które czynimy my, nie jest tutaj wyjątkiem. Żebyśmy podjęli jakiekolwiek dobre działania, wpierw nasz rozum i wola muszą zostać oświecone nadprzyrodzonym Bożym światłem, bez którego jesteśmy niezdolni do tego, by poznać i czynić dobro. Bez względu na to, czy w czymkolwiek uważamy siebie za dobrych i wprawionych - czy to w pracach domowych, czy to w wychowywaniu dzieci, czy to w modlitwach i postach, czy to w pracy naukowej - gdyby nie Boża Łaska, której zawdzięczamy zarówno same nasze talenty, jak i samo wykorzystywanie ich w dobrych celach (ku Chwale Bożej i zbawieniu dusz), nic by nam to nie przyniosło, ponieważ człowiek jakkolwiek obfitować może wyłącznie przy korzystaniu z Bożych darów. 

Bóg postawił nas w Raju i obdarzył wszelkim dobrem, wraz z możliwością czynienia dobra, jednak my je odrzuciliśmy. Jedynym dziełem, które jesteśmy zdolni podjąć sami, jest odrzucenie Boga, co "umożliwili" nam pierwsi rodzice poprzez grzech pierworodny. My, ludzie, korzystając wyłącznie z naszych sił, potrafimy czynić jedynie zło i zasłużyć jedynie na wieczne odłączenie od Boga, tj. na piekło. Sami, jakkolwiek byśmy się nie wysilali, nie bylibyśmy w stanie zasłużyć sobie na zbawienie. Nie wolno zapominać o tym, że jesteśmy tylko stworzeniem zależnym od naszego Stwórcy, że każdy nasz dobry uczynek i każda dobra postawa wewnętrzna ma swoje źródło w Bogu oraz że jesteśmy ułomni i skorzy do grzechu. 

Ze względu na powyższe, nie mamy żadnego powodu, by szczycić się naszymi dobrymi dziełami, bo w rzeczywistości są one dziełami Bożymi, w których Pan łaskawie pozwala nam uczestniczyć, czyniąc z nas niegodne narzędzia swojego Boskiego działania. 

Podsumowując, widząc swoje dobre dzieła, nie należy postrzegać ich jako powód do próżnej dumy. Zarówno nie należy od takich spostrzeżeń traumatycznie uciekać w obawie przed pychą. Bóg przekazał nam w depozycie wiary właściwe odpowiedzi na wszystkie nasze pytania, wątpliwości i spostrzeżenia, włącznie z tymi, które wydają nam się być szkodliwe mimo tego, że są prawdziwe. To, co jest prawdą, nie jest szkodliwe. Ważne, żeby nie wyłączać danej prawdy z kontekstu i nie odrywać jej od innych prawd. Umieszczając nasze dobre działania w perspektywie całej Prawdy o Bogu i człowieku i akceptując Ją, nie popełnimy błędu przypisywania sobie jakichkolwiek zasług. Zatem gdy widzimy u siebie jakieś dobro, pamiętajmy przede wszystkim, że jego źródło jest w Bogu, a nie w nas samych, rozważajmy wszystkie nasze popełnione winy, nawet te odpuszczone w sakramencie spowiedzi świętej i prośmy Boga w modlitwach, żeby ustrzegł nas od niepamięci o naszych grzechach, których głęboka świadomość pozwoli nam pamiętać o naszej własnej nędzy.

-N.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy liberalny styl myślenia jest możliwy do pogodzenia z chrześcijaństwem?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, najpierw powinniśmy zacząć od zdefiniowania słowa "liberalizm". Słowo to określa pogląd filozoficzny, według którego najwyższą wartością jest wolność rozumiana jako pełna swoboda decydowania za siebie. Według liberałów jedynym ograniczeniem owej "wolności" może być "wolność" drugiego człowieka.  Czym jest wolność według nauczania Kościoła? Zgodnie z doktryną katolicką  możemy nią nazwać stan, w którym człowiek przyjmuje prawdę objawioną, którą Bóg przekazał Kościołowi i kieruje się nią w życiu codziennym. Wolność rozumiana na sposób liberalny w ujęciu chrześcijańskim jest emanacją ludzkiej pychy, ponieważ zrównuje ze sobą wszystkie możliwe wybory i nie poddaje ich moralnej ocenie. Według liberałów jedynym kryterium decydującym o tym, czy coś jest moralne, czy nie, jest to, czy dany wybór ogranicza wolność (rozumianą na sposób liberalny) drugiego człowieka. Idąc tym tropem, liberał stwierdzi, iż grzech Adama (a

"Władca Pierścieni" to dzieło wprost katolickie. Czy potrafimy jednak dostrzec jego główne przesłanie?

Nie jest tajemnicą, że autor "Władcy Pierścieni" - J.R.R. Tolkien był wierzącym katolikiem oraz że jego dzieła są silnie inspirowane chrześcijaństwem, co sam wielokrotnie podkreślał. Powieści traktujące o Śródziemiu są powszechnie cenione w środowiskach katolickich. Jednak czy znamy i rozumiemy główny ich przekaz? "Hobbit" oraz trylogia "Władcy Pierścieni" to bez wątpienia wybitne dzieła literatury beletrystycznej. Tolkien stworzył fikcyjny świat z własną historią, kosmologią oraz językami, co w połączeniu ze sobą dało spójny obraz fantastycznego uniwersum. Opowiadają one historię odnalezienia oraz zniszczenia Pierścienia Władzy przez hobbitów. Jest to opowieść o walce dobra ze złem, o zmaganiach bohaterów ze swoimi słabościami, gdzie ostatecznie dobro triumfuje. Pamiętajmy jednak, iż w chwili ostatecznej próby Frodo nie potrafił zdobyć się na zniszczenie Pierścienia i nie udałoby się tego dokonać, gdyby nie pozornie małe decyzje bohaterów,

Czego dotyczy przypowieść o robotnikach w winnicy?

 W ostatnią niedzielę (1 Niedzielę Przedpościa) na Liturgii tradycyjnej kapłani odczytywali przypowieść o robotnikach w winnicy z Ewangelii św. Mateusza. Jako że czytania mszalne zostały przez Kościół ustalone w ten sposób, aby ich przyporządkowanie spójne było z wymową danego czasu liturgicznego, także i w tym przypadku wyżej wspomniany fragment został wybrany nieprzypadkowo.  Przypowieść opowiada o tym, jak gospodarz z rana najął do swojej winnicy robotników, którym obiecał zapłacić po jednym denarze za cały dzień pracy. Następnie o godzinie trzeciej najął kolejnych robotników, którzy pracowali w jego winnicy przez mniejszą część dnia, niż ci pierwsi. Kolejnych robotników zatrudnił o godzinie szóstej, dziewiątej i jedenastej. Na koniec dnia gospodarz wynagrodził wszystkich, płacąc każdemu po denarze mimo, że czas ich pracy różnił się. Z tego powodu ci, którzy pracowali dłużej poczęli szemrać przeciwko gospodarzowi, bo liczyli, że otrzymają wyższą zapłatę. Gospodarz odrzekł na to, że